sobota, 30 marca 2013

Paulaner Salvator


W związku z końcem Wielkiego Postu postanowiliśmy przetestować piwo, które zakonnikom z browaru Paulaner służyło za "pełny posiłek" w trakcie postów (przynajmniej tak twierdzi oficjalna strona Paulanera). Po przejrzeniu kilku dodatkowych źródeł, okazuje się, że browaru nie założyli, jak myślą wszyscy Paulini, a Bracia św Franciszka z Paoli. I właśnie prawdopodobnie od miasta we Włoszech, a nie od Paulinów pochodzi nazwa tego browaru. W 1799 po fali sekularyzacji, browar przeszedł w ręce państwa, po czym w 1806 browar wydzierżawił go Franz Xaver Zacherl. Zaczął on warzyć Salvatora według receptury mnichów. To od Salvatora, a nie od piw pszenicznych zaczęła się historia bawarskiego browaru.

Paulaner Salvator dosyć niedawno pojawił się na polskim rynku (przynajmniej pierwszy raz udało nam się go ostatnio zdobyć). Salvatora raczej nie sprowadzała Grupa Żywiec, która zajmuje się dystrybucją wizena i dunkela w Polsce (nie mają go oficjalnie w ofercie, poza tym jest w zużytej butelce zwrotnej). Jednak nawiasem mówiąc, trochę przeszkadza nam niedawna zmiana butelek jasnego Paulanera z 0,5 na 0,4l. Trochę jest to, dosłownie, nabijanie ludzi w butelkę, natomiast cena prawie się nie zmieniła.  Niby mniejsza butelka pozwala na raczenie się piwem, wypuścili do niego szklanki 0,4l, które jakiś czas temu można było dostać do zakupionych kilku piw, itp. Nie mniej jednak Jaco dał się złapać nieświadomie na mniejszą butelkę Paulanera i stwierdził, że drugi raz w mniejszej butelce go nie kupi.

Salvator to doppel bock dolnej fermentacji. Koźlak dubeltowy, więc teoretycznie powinno być w nim więcej koźlaka w koźlaku. Tak słodowe piwo faktycznie może zastąpić solidny węglowodanowy posiłek :)

Piwo typu doppel bock (koźlak dubeltowy)
Ekstrakt: 18,3, alkohol: 7,9% alk. obj.
Cena: ok 7,50 zł


Po przelaniu do pokala piana jest dość obfita, ale szybko robią się w niej dziury i dość szybko opada do bardzo skromnego kożuszka. Piwo ma bardzo ładny, miedziany kolor.




Gryglas

W zapachu dominują przede wszystkim intensywne nuty słodowo-karmelowe, czuć też lekko suszoną śliwkę. Chmielu w zasadzie nie czuć, ale jest to koźlak, więc jakiejś przesadnej goryczki nie ma się co spodziewać.

W smaku piwo jest bardzo zrównoważone, słodkie, ale nie zapychające jak większość koźlaków. Goryczka nie jest specjalnie wysoka, ale i tak jak na koźlaka dość wyczuwalna. Piwo jest zadziwiająco pijalne jak na jego woltaż. Piwo dopiero pod koniec picia jest lekko zapychające.

Bardzo dobry koźlak, intensywny, ale nie przesadzony jak na doppel bocka. Raczej do sączenia niż do popijania kilku na raz. Myślę, że do niego wrócę. Chętnie bym sprawdził też, jak znosi upływ czasu po odleżakowaniu. Jest dość drogi, ale można się szarpnąć od czasu do czasu żeby zobaczyć jak smakuje piwo, które zaczęło historię Browaru Paulaner.

Ocena: 4/5


Jaco

Salvator na zapach łagodny, czuć może trochę chmiel. W smaku też jest delikatny. Ani za słodki, ani za gorzki. Po łyku w ustach pozostaje delikatna goryczka. Jest to piwo dosyć łagodne jak na koźlaka. Przy pierwszych łykach nie czuć też alkoholu, mimo dosyć dużej mocy piwa. Na początku pije się dobrze.

Jednak po wypiciu połowy szklanki goryczka staje się jakby bardziej odczuwalna, a pod koniec dosyć trudno ją znieść beż dłuższych przerw. Po wypiciu całej butelki pozostaje pewien niesmak.

Ocena: 3,5/5 

środa, 20 marca 2013

Dobry Wieczór z Browaru Pinta

Dobry Wieczór | Pinta | Butelka

Gryglas

Z okazji niedawno obchodzonego Dnia Świętego Patryka, oprócz Guinnessa Original, postanowiłem przetestować dla Was stout z naszego rodzimego podwórka. Wybór padł na Dobry Wieczór z Pinty.

Na dzień dobry (właściwie na dobry wieczór) wita nas etykieta typowo Pintowa - ładna, minimalistyczna, solidnie opisana. Przy okazji u fana ciężkiego metalu, czarny kolor etykiety dodaje +10 do zajebistości ;) Piwo wcześniej nazywało się Wesołych Świąt i zostało przez Pintę uwarzone na święta 2011. Zmiana nazwy, z dużą dozą prawdopodobieństwa, została podyktowana chęcią sprzedaży nie tylko w sezonie świątecznym :)

Dobry Wieczór to stout owsiany, czyli do słodów w zasypie został dodany również owies (w tym przypadku w formie płatków owsianych). Powoduje on, że piwo jest dużo treściwsze, słodsze i gładsze w smaku niż zwykły stout.

Skład: słody Weyermann®: pale ale, Caramunich® (II), Caraaroma® (II), Carafa® (I), płatki owsiane; chmiel East Kent Golding (UK), drożdże Safale US-04.
Ekstrakt: 13,1% wag., alk. 4,5% obj.
Cena: 5,80 zł (Piwoteka w Łodzi)

Po nalaniu ukazuje się nam bardzo ładna drobna piana w kolorze kawy z mlekiem. Utrzymuje się dość długo i ładnie oblepia szło (to pewnie trochę zasługa płatków owsianych, nadających lekkiej kleistości). Kolor ciemny, prawie idealnie czarny, dopiero pod mocne światło pojawiają na obrzeżach szklanki bardzo nikłe brązowe refleksy. W zapachu zdecydowana kawa, palonka i gorzka czekolada.

To co czuć w zapachu, czuć i również po spróbowaniu. Na początku kawa pomieszana z solidną gorzką czekoladą (taką powyżej 90% kakao, czyli najlepszą). Po kilku łykach dochodzi solidna goryczka, która zostaje z nami dość długo. Piwo jest raczej wytrawne niż słodkie, jeżeli ktoś jadł wysoko procentową czekoladę, to będzie widział o co chodzi. Piwo pije się przyjemnie do ostatniego łyku, nie jest ani zbyt wodniste, ani przesadnie zapychające.

Podsumowując jest to dużo ciekawsza propozycja w stosunku do np. Guinness Draught, czy nawet Guinness Original, a cenowo wychodzi nawet taniej (co w przypadku piw Pinty jest miłym zaskoczeniem). Jeżeli szukacie ciekawego i w miarę dostępnego stoutu (dystrybucyjnie i smakowo), to z czystym sumieniem mogę polecić Dobry Wieczór. Nie miałem okazji kosztować do tej pory innych stoutów owsianych, ale jak dla mnie, nie ma się w zasadzie do czego przyczepić w tym piwie :)

Ocena: 5/5


Dobry Wieczór | Pinta | Szklanka

Dobry Wieczór | Pinta | Piana

niedziela, 17 marca 2013

Guinness Original

St. Patrick's Day nie powinien się obyć bez irlandzkiego piwa. A cóż może bardziej kojarzyć się z Irlandią niż Guinness. Pomimo, że oryginalnie faktycznie było warzone tylko w Irlandii, obecnie jest produkowane w prawie 60 krajach na świecie, dostępne ponad w 100. My w Polsce mamy akurat to szczęście, że Grupa Żywiec sprowadza dostępnego u nas Guinnessa z Irlandii (podobno i ciekawe jak długo to potrwa zanim zaczną rozlewać je u nas :)).

Pomimo tego, że uwielbiamy pianę na puszkowym Guinnessie, powwstającą dzięki azotowemu widżetowi (ta kuleczka która kołacze się w puszce), to postanowiliśmy przetestować piwo, które jest bardziej zbliżone do oryginalnego przepisu Arthura Guinnessa. Niestety nie udało nam się zdobyć na szybko Extra Stoutu ani Foreign Extra Stoutu (nie są importowane przez Grupę Żywiec), więc wybór padł na Guinnessa Original.


Piwo ciemne typu stout.
Składniki zawiera wodę, słód jęczmienny, prażony słód jęczmienny oraz chmiel.
Ekstrakt 12,3%, alk. 5% alk. obj.
Cena: ok 4,50 zł (z okazji St. Patrick's Day Alma miała promocję za 3,99zł)




Guinness ma kolor czarny, prawie nieprzezroczysty. Original z butelki ma wysoką pianę, która jednak jest bardzo rzadka i szybko opada. Nie ma nic wspólnego z podbudowywaną azotem ikoniczną pianą z wersji kranowej lub puszkowej.



Jaco

Zapach jest słodki, z lekką nutką chmielu. Jak dłużej i dokładniej powąchamy, to wyczujemy też słód karmelizowany.

W smaku Guinness Original jest dosyć gorzki (jak to stout). Czuć wyraźnie aromaty chmielowe. Po kilku łykach poczujemy też lekką słodycz oraz kwaśność ze słodu karmelizowanego. Smak jest jednak dosyć delikatny. Wydaje mi się też, że w Guinnessie czuć bardzo charakterystyczny aromat (być może ten jęczmień prażony), który nawet w piwie z butelki przywodzi mi na myśl tego Guinnessa sprzedawanego w pubach w Dublinie.


Kto nie próbował Guinnessa na pewno powinien spróbować. Jednak z drugiej strony jest to piwo chyba trochę za bardzo komercyjne i dosyć drogie. Myślę, jednak, że smak piw eksportowanych - dostępnych w Polsce w butelkach czy puszkach, nijak się ma do smaku Guinnessa z kija w samym Dublinie. Guinness Original wydaje się mało charakterystyczne, trochę jakby 'cienkie'. No i w przypadku butelek nie ma efektu kremowej piany z azotu, jak przy Guinnessie z kija czy z puszki. Osobiście wolę sięgnąć po inne stouty (dorobiliśmy się w Polsce ostatnio kilku ciekawych nowości), niż po Guinnessa.


Ocena: 4,0/5


Gryglas

W zapachu dominują nuty palonego słodu, lekko wyczuwalny jest też chmiel. W smaku palona goryczka, dość wyraźna, przechodzi w kwaskowy posmak. Piwo jest dość pijalne (nie aż tak jak drought), ale jeżeli chciałbym się napić stoutu, to wybrałbym coś bardziej wyrazistego. Guinness widać, że jest produkowany tak, żeby smakował jak największej ilości ludzi.

Jeżeli nie piliście to warto napić się, żeby wiedzieć jak smakuje tradycyjny Guinness. Jeżeli natomiast Wam zasmakuje, jest u nas na rynku dużo więcej ciekawych stoutów.


Ocena: 3,5/5


Oryginalny przepis zapisany przez Arthura Guinnessa - muzeum i fabryka w Dublinie


piątek, 15 marca 2013

Primator Double 24%

Piwo ciemne wyprodukowane przez browar Primator w Republice Czeskiej
W składzie oprócz słodów jęczmiennych jest też słód pszeniczny oraz cukier
Ekstrakt 24%, alk. 10,5%
Cena: ok 6,00 zł

Jaco

Primator 24% to piwo smakiem i wyglądem zbliżone do portera bałtyckiego, jednak obecność słodu pszenicznego powoduje, że nie może być zakwalifikowane do tego gatunku. Nie mniej jednak, podobnie jak portery Primator Double ma kolor czarny, mało przezroczysty. Piana jest gęsta, ale dosyć szybko opada prawie do zera. Zapach jest delikatny, mało wyczuwalny, może z lekką nutką słodów palonych.

W smaku Primator 24% jest bardzo treściwy, co może już oczywiście sugerować wysoki poziom ekstraktu. Przy pierwszym łyku czujemy głównie słodycz, później dochodzi lekka goryczka i smak palonego słodu. Na początku właściwie nie czuć alkoholu. Wydaje mi się, że ta słodycz niweluje procenty. Dopiero po kilku łykach słód palony i alkohol stają się bardziej wyczuwalne i jak w porterach, po kilku łykach pod rząd piwo staje się ciężkie do picia.

Primator Double jest dobrym piwem, szczególnie polecam dla osób, które lubią tego typu trunki. Właściwie bez czytania etykiety większość zakwalifikowała by pewnie Primatora do porterów. Ja nie czułem znaczącej różnicy. Jak każdy porter jest to piwo raczej do powolnego delektowania się, ale z pewnością jest warte polecenia.

Ocena: 4/5



niedziela, 10 marca 2013

Fraoch Heather Ale

Gryglas

Przy okazji wizyty w moim osiedlowym sklepie piwnym (tym lepiej zaopatrzonym) moją uwagę przyciągnęło piwo o wyraźnie celtyckim projekcie etykiety. Jako fan wszystkiego co jest w wersji bardziej mrocznej, gotycko-celtyckiej (tak jak "zdun to taka bardziej mroczna, gotycko-celtycka wersja kafelkarza") dałem się uwieść i zakupiłem. Tanio nie było, ponad 10zł. Ale ok, za celtyckiego ale'a możemy zaryzykować.

I od razu kilka niespodzianek po przeczytaniu etykiety w domu. Co prawda było na etykiecie napisane wielkimi wołami 'HEATHER ALE', ale nie przypuszczałem, że będzie zupełnie bez chmielu. Faktycznie zanim przyjęło się używanie chmielu w browarnictwie, głównie dzięki Bawarskiemu Reinheitsgebot, do produkcji piwa używano przeróżnych mieszanek ziół, również okazuje się wrzosu i woskownicy europejskiej (o której istnieniu przed napisaniem tego tekstu pojęcia nie miałem ;]).

Druga ciekawostka to to, że jest to najstarszy styl ale ważony na świecie.
Było warzone już około 2000 B.C. przez Piktów (którzy do końca celtami nie byli) na terenach dzisiejszej Szkocji. Podobno piwo z dodatkiem wcześniej wspomnianej woskownicy było warzone na wyspach brytyjskich do XVIII wieku. Z dużą więc dawką prawdopodobieństwa można stwierdzić, że William Wallace pomiędzy pokazywaniem gołych tyłków armii angielskiej, a spuszczaniem im solidnego wpier... yyyy, pokazywaniem im gdzie raki zimują, mógł popijać ze swoim wojskiem właśnie ale przyprawiany woskownicą i wrzosem. Niesamowicie podjarany taką dawką historii Szkocji w jednym piwie, spodziewałem się doznań mocno epickich.

Co do reszty parametrów to:
Gatunek: Scottish Ale
Browar: William Bros. Brewing Co.
Ekstraktu nie podano, 5,0% alk. obj.
Słody: British Pale Ale, Cara Malt i pszeniczny
Dodatkowo: wrzos i woskownica europejska
Cena: ok 10,50 zł



Po przelaniu do szklanki pokazuje się bardzo przeciętna piana, która jednak towarzyszy nam przez całą wysokość słupa cieczy.

Kolor bursztynowy, piwo jest lekko opalizujące.


Może to być trochę wynikiem rozpieszczania mojego nosa przez amerykańskie chmiele, ale piwo ma dość nijaki zapach. Bardzo lekko słodowy z wyczuwalną nutką ziołową.  Szczerze, nie mam pojęcia jak pachnie ani wrzos ani woskownica europejska, ale najwidoczniej w połączeniu pachną właśnie tak jak Fraoch.

W smaku jest dość lekkie, ale nie wodniste. Pije się przyjemnie, jest raczej wytrawne niż słodkie. Goryczka jest dość dziwna - na początku niewyczuwalna, później atakuje dość solidnie i pozostaje na dłużej. Jest zupełnie inna niż chmielowa. I znów ciężko orzec czy to zasługa wrzosu, czy woskownicy.

Piwo jest ciekawe, głównie z uwagi na brak chmielu, ale w żaden sposób nie jest bardziej mroczną, gotycko-celtycką wersją normalnego ale. Żadnych ekstremalnych doznań Wam ono nie dostarczy. Za tą kasę spokojnie można napić się od braci William czegoś ciekawszego, chociażby 7 żyraf, które niedługo u nas przetestujemy. Natomiast narzekać nie można, jest to nadal bardzo dobry ale.

Gdybyście chcieli spróbować Fraocha, to piwo jest dostępne w Łodzi w The Eclipse Inn.

Ocena: 3,5/5

Jaco

Z okazji przelotu słynnego asteroidy 2012 AD 14 Gryglas poczęstował nas niespodzianką ze Szkocji, chociaż kupioną w osiedlowym sklepiku. Całe szczęście, że poczęstował, bo zapłacił za piwo ponad 10 zł :/ Heather Ale ma dosyć mocny chmielowy zapach, charakterystyczny dla piw typu ale (chociaż Gryglas twierdzi, że to zapach wrzosu). W smaku dosyć treściwe, o wyczuwalnej goryczce, lekko kwaśnawe. Pije się dobrze do samego końca, chociaż pod koniec goryczka staje się bardziej wyraźna.

Heather Ale to piwo smaczne, ale dosyć drogie. Według mnie nie warte swojej ceny.

Ocena: 3,5/5 

sobota, 9 marca 2013

Lodwar - Browary Łódzkie

Piwo jasne, pasteryzowane, produkowane przez Browary Łódzkie
Ekstrakt 9%, alk. 4,2%
Cena: ok 2,00 zł

Jaco

Postanowiłem wypróbować znów "specjał" z naszych lokalnych browarów (po Porterze, opisanym kilka tygodni temu), które szczerze mówiąc nie cieszą się zbyt dobrą sławą. W Kauflandzie chwyciłem z półki piwo o nazwie Lodwar. Przyznam, że ani nazwa, ani jarmarczny wygląd puszki nie przypadł mi do gustu. No ale i tak nie postawię puszki na półce w roli dekoracji.

Lodwar ma jasny, słomkowy kolor oraz jest zaskakująco mętne. Przypomina trochę jasne piwa niefiltrowane, czy pszeniczne. Piana gęsta, wolno opada, nie znika do zera. W zapachu jest lekko kwaśnawe, czuć chyba trochę drożdże - znów jak w piwach niefiltrowanych. Albo tak ma być (co tu jest akurat fajne), albo trafiłem na jakąś gorszą partię, co też jest możliwe.

Lodwar jest piwem lekkim, może trochę wodnistym. Ale dzięki temu możemy wypić go w większej ilości ;]. W pierwszej chwili wydaje się być trochę kwaśne. Ale już po kilku łykach smak ten znika, a bardziej wyczuwalna zaczyna być przyjemna chmielowa goryczka. Do końca puszki pije się dobrze. Nawet pod koniec nie jest męczące.

Ocena: 3,5/5



niedziela, 3 marca 2013

Stephans Bräu ciemne

Piwo ciemne, sprzedawane w Kauflandzie, produkowane prze browar Eichbaum z Niemiec
Ekstrakt 11,3%, alk. 4,8%
Cena: ok 2,40 zł

Jaco

Na tapetę biorę kolejne piwo z hipermarketów - tym razem produkt z Kauflandu - piwo ciemne o nazwie Stephans Bräu z Niemiec. Puszka nawet ciekawa, kojarzy się może trochę z treściwym porterem. Samo piwo też bardzo ciemne - czarne prawie nieprzezroczyste. Piana gęsta i wysoka, opadając osadza się na ściankach. Zapach słodki i trochę jakby kwaśnawy.

Ciemny Stephans na początku ma smak jednak mało wyrazisty, chyba lekko rozwodniony. Czuć przede wszystkim kwaśność i posmak słodu palonego. Niby pije się dobrze, ale oczekiwałbym więcej charakteru po piwie ciemnym (i wyglądzie puszki ;]). Dopiero pod koniec kufla smak wydaje się być mocniejszy. Wtedy też coraz bardziej dominuje słód palony.

Podsumowując - mam mieszane uczucia odnośnie tego piwa. Smak niby ok, cena niska - można się napić od czasu do czasu, chociaż chyba wolałbym kupić Gniewosza lub Noteckie Ciemne, albo spróbować coś droższego.

Ocena: 2,5/5




piątek, 1 marca 2013

Hermann Müller browaru Van Pur

Piwo jasne, pasteryzowane, browaru Van Pur
Alk. 4,0%
Cena: ok 1,50 zł

Jaco

Hermann Müller to piwo z niższej półki, dostępne w hipermarketach Real (nie wiem, czy gdzieś jeszcze, akurat tam je widziałem). Nazwa niby spoko, ale wygląd etykiety szczerze mówiąc nie nastraja optymistycznie, podobnie jak cena. Poza tym sam browar Van Pur kojarzy mi się raczej z mocnymi piwami ostro zajeżdżającymi alkoholem (na przykład piwo 18 popularne w czasach liceum ;] ).

Po spróbowaniu czekała mnie jednak dosyć miła niespodzianka. Hermann Müller jest piwem stosunkowo słabym, może trochę rozwodnionym, ale w smaku jest przyjemne, lekkie i orzeźwiające. Nie czuć alkoholu ani po jednym łyku, ani po całej butelce. Z drugiej strony nie czuć też za bardzo chmielu. Nie mniej jednak, jest wart swojej ceny. Powiedziałbym nawet, że wolałbym się napić Hermana niż Żywca czy innego korpobrowara. Zdecydowanie polecam do gaszenia pragnienia lub popijania w ciepłe dni.

Ocena: 3/5




 
Blog jest wyłącznie dla osób pełnoletnich. Czy masz skończone 18 lat?

TAK NIE
Oceń blog