Gryglas
Król jak to król, lubi się spóźniać. Premiera miała być 3. maja, udało nam się dorwać w króla w sklepie dopiero 23. maja. Co prawda można było się napić w błotnistych okolicznościach Festiwalu Dobrego Piwa we Wrocławiu (i to przepuszczanego przez szyszkę Cascade'a), ale akurat nie mogliśmy się tam z Jacem pojawić, więc przyszło nam czekać na wersję butelkową. King of Hop był również zapowiadany jako piwo urodzinowe. Własne, bo urodzinowo z Pintą i Piwoteką Narodową uwarzył AleBrowar jeszcze w międzyczasie B-Day Lądowanie w Bawarii.
Opakowanie w standardzie. Udało mi się też trafić na pierwszy nowy AleBrowarowy kapsel. Co prawda oko Rowing Jacka nie było moim wyborem w głosowaniu na kapsel, ale fajnie, że w końcu są brandowane. Nie będę ukrywał - jestem fanboy'em AleBrowarowego designu. Etykiety są świetne i wyróżniają się na tle wszystkiego co u nas w Polsce się wypuszcza. A King of Hop urzekł mnie zarówno pod względem designu, jak i gry słownej z Elvisem (i zwłaszcza, że jest to wersja fat Elvis). Róż tła także świetnie do glamu Króla pasuje. Czapki z głów dla pomysłodawcy nazwy ;)
W przedziale kategorii American Pale Ale, King of Hop na polskim rynku bezpośredniej konkurencji zbytnio nie ma. Oprócz chmielonego po amerykańsku z domieszką pacyficzności Pacyfica z Artezana, przepotężnie chmielonego Sharka i Amber Boy'a z tej samej stajni (nie wdając się w różnice pomiędzy pale a amber, chodzi o kaliber), to lekkiego Ale'a chmielonego po amerykańsku ciężko u nas złapać. Można się co prawda porwać na Flying Doga czy Sierra Nevadę, bo da się je kupić jeżeli ktoś poszuka, ale za ich cenę jednak chce się jakiś mocniejszych doznań w piwie (przynajmniej solidniejszego IPA).
Piwo typu American Pale Ale, górnej fermentacji, niepasteryzowane
Ekstrakt 12%, alk. 5% obj.
Cena: 6,40zł
Skład: woda, słody - pale ale, pszeniczny, wiedeński, Cararpils®, zakwaszający; chmiele Amarillo Centennial; Mosaic; drożdże US 05.
Opakowanie w standardzie. Udało mi się też trafić na pierwszy nowy AleBrowarowy kapsel. Co prawda oko Rowing Jacka nie było moim wyborem w głosowaniu na kapsel, ale fajnie, że w końcu są brandowane. Nie będę ukrywał - jestem fanboy'em AleBrowarowego designu. Etykiety są świetne i wyróżniają się na tle wszystkiego co u nas w Polsce się wypuszcza. A King of Hop urzekł mnie zarówno pod względem designu, jak i gry słownej z Elvisem (i zwłaszcza, że jest to wersja fat Elvis). Róż tła także świetnie do glamu Króla pasuje. Czapki z głów dla pomysłodawcy nazwy ;)
W przedziale kategorii American Pale Ale, King of Hop na polskim rynku bezpośredniej konkurencji zbytnio nie ma. Oprócz chmielonego po amerykańsku z domieszką pacyficzności Pacyfica z Artezana, przepotężnie chmielonego Sharka i Amber Boy'a z tej samej stajni (nie wdając się w różnice pomiędzy pale a amber, chodzi o kaliber), to lekkiego Ale'a chmielonego po amerykańsku ciężko u nas złapać. Można się co prawda porwać na Flying Doga czy Sierra Nevadę, bo da się je kupić jeżeli ktoś poszuka, ale za ich cenę jednak chce się jakiś mocniejszych doznań w piwie (przynajmniej solidniejszego IPA).
Piwo typu American Pale Ale, górnej fermentacji, niepasteryzowane
Ekstrakt 12%, alk. 5% obj.
Cena: 6,40zł
Skład: woda, słody - pale ale, pszeniczny, wiedeński, Cararpils®, zakwaszający; chmiele Amarillo Centennial; Mosaic; drożdże US 05.
Piana jest ok, chociaż jak widać na zdjęciach, po przelaniu do szkła i cyknięciu kilku prewek, zaczęła opadać. Ale trzyma się dość dziarsko i nie opada do zera. Kolor jest lekko jaśniejszy od Rowing Jacka, miodowy, piwo lekko opalizuje. Nie wiem jakie były proporcje słodów, ale baza może być dość podobna do wioślarza, tylko lżejsza.
W zapachu od samego otwarcia butelki jest królewsko. Może to kwestia tego, że dorwałem Króla tak szybko jak tylko się dało i aromaty nie ulotniły się jeszcze. Ale trzeba przyznać, jest baaaaardzo ciekawie. Kwiatowo-owocowo, czuć mango i inne tropikalne owoce.
W smaku jest natomiast przede wszystkim solidnie goryczkowo. Słodowości prawie w ogóle nie ma, jest trochę pustawo, aczkolwiek nie mówię, że niesmacznie. Może to przyzwyczajenie z Rowing Jacka, ale w końcu to przecież tylko 12tka. Natomiast po wypiciu połowy zaczyna przeszkadzać trochę kwaśność i na sam koniec już nie jest tak przyjemnie i odświeżająco jak na początku występu Króla.
Ocena: 4/5
Nie mogę z czystym sumieniem niestety dać więcej - coś mi w Królu ewidentnie nie pasuje. Zapach jest powalający i za niego ogromny plus, ale w smaku jest dziwnie przyciężki i nie jest odświeżający. Goryczka jest bardzo fajna, ale w połączeniu z kwaśnością nie daje przyjemnego całościowego odbioru. Mam nadzieję, że popracują jeszcze AleBrowarnicy nad tym piwem, bo piwo ma niesamowity potencjał bycia gwiazdą wagi lekkiej wśród polskich Amerykanów (nawet nie odchudzając Elvisa na etykiecie) . Tylko niech Król przestanie być takim skwaszeńcem ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz