Gryglas
Wbrew temu co za oknem, lato zbliża się wielkimi krokami, więc postanowiłem nadrobić zaległość, która wisi jeszcze od zimy. W zasadzie zaległość na blogu, po samo piwo już wielokrotnie gościło w moim szkle, ale jakoś się nie złożyło żeby je opisać ;) Pacific Pale Ale to piwo dla Artezana dość przełomowe, bo pomimo dobrych stylowych piw, chyba dopiero Pacific przełamał kilka rzeczy, którymi Artezan się do tej pory charakteryzował.Po pierwsze to co widać - etykieta. Pierwszy browar rzemieślniczy w Polsce mocno stawiał na piwo, które jest w środku, natomiast etykiety sprawiały wrażenie mocno chałupniczych. Szczytem szczytów, z tego co pamiętam była etykieta Brown Portera, która wyglądała jak wydrukowana na czarno-białej drukarce w biurze browaru: czarno-biały Jeż + kilka informacji arialem (czy inną arialopodobną czcionką)! Rozumiem, że stawiają na piwo, ale błagam - piwo na poziomie cenowym powyżej piw z Pinty i AleBrowaru powinno chociaż w minimalnym stopniu zachęcać do zakupu opakowaniem. Chyba, że stawiamy na piwoszy uświadomionych, którzy kupią nawet bez etykiety. Dlatego miłym zaskoczeniem jest etykieta Pacyfica w stylu pocztówki z wakacji w tropikach. Czy jest świetna czy kiczowata można się spierać, ale chociaż jest o co.
Po drugie Artezan mocno opierał się przed warzeniem piw z amerykańskimi chmielami. Ich piwa były stylowe do bólu, smaczne... ale nudne. IPA z Artezana w cenie jakiej jest czyli około 7-8zł spróbowałem, stwierdziłem "Dobre, ale za tą kasę nuda" i wróciłem do piw ciekawszych. Założę się, że wiele osób zrobiło podobnie. Także kolejny plus za przełamanie się i trochę ukłon w stronę gustów klienta, bardzo fajnie że Artezan nie szedł w zaparte.
Po trzecie promocja piwa - tym razem było ono zajawiane przed promocją na ich fanpage'u (puścili np. wygląd etykiety) oraz z tego co pamiętam w Piwotece była premiera na kranach. Do tej pory piwa po prostu wjeżdżały do sklepów lub barów i równie bez rozgłosu z niego znikały. Mam nadzieję, że podobnie będą postępowali z kolejnymi piwami, bo robią je bardzo dobrze, a i fajnie sobie pojechać na kolejną premierę, skosztować nowego piwa.
A co z samym Pacyfic Pale Ale? Piwo jest jednym z pierwszych uwarzonych w Polsce American Pale Ale (Shark był zdaje się pierwszy), także możemy się spodziewać lekkiej odpowiedzi na wypuszczane przez większość nowych browarów AIPA. Sprawdzam dopiero co wypuszczoną partię bo data przydatności jest do 23.06.2013, czyli pewnie niedawno co wyjechało z Natolina.
Piwo typu American Pale Ale, górnej fermentacji, niefiltrowane, niepasteryzowane
Browar Artezan
Ekstrakt 12,5%, alk. 5% obj.
Cena: 7,80zł
Skład: woda, słody - pale ale, pilzneński, karmelowy; chmiele - Amarillo, Cascade, Chinook, Pacific Jade, drożdże.
Po przelaniu do szkła piana jest dość obfita (w tej pintowej szklance coś nie chce nam się trzymać), ale zwykle jest bardzo ładna, pęcherzyki drobne, opada do trzymającego się dziarsko kożuszka i ładnie oblepia szkło. Piwo jest bursztynowe, mocno opalizujące.
W zapachu... WAKACJE W TROPIKACH! Piłem kilka razy, ale nigdy tak świeżego i przyznaję zapach zniewala! Owoce tropikalne, głównie ananas i mango, w tle odrobina cytrusów. W połączeniu z etykietą i lekkim zamroczeniem można by pomyśleć, że siedzimy gdzieś na plaży nad Pacyfikiem, a obok nas ktoś właśnie kroi świeżo zerwanego ananasa.
W smaku jest również bardzo przyjemnie owocowo. Piwo jest świetnie ułożone, przy tym ekstrakcie (12,5%) nie jest ani puste ani kwaskowe, ciałko przyjemne, jak piękna kobieta smażąca się na plaży ;) Goryczka raczej niska jak na amerykańskie chmiele, ale w połączeniu z zapachem daje bardzo odświeżający efekt. Wysycenie umiarkowane, pije się je świetnie - piwo w szkle kończy się szybciej niż słono opłacone wakacje w tropikach :)
Ocena: 5/5
Pacyfic Pale Ale to pierwsze piwo z Artezana, które mogę z czystym sumieniem polecić, bo jest po prostu świetne. Do tej pory ich piwa moim zdaniem były mocno przecenione, a nie oferowały w zamian żadnych powalających doznań (chyba że wypiłoby się 6 z rzędu, wtedy jak każde powalały). Pacyfic Pale Ale jest w zasadzie jak tropikalne wakacje w płynie - trochę jednak drogo, ale warto. Nie będzie to może piwo po które będę sięgał często, bo lubię trochę bardziej ekstremalne doznania, ale zapewniam, że będę co jakiś czas do niego wracał. I obowiązkowo szukajcie jak najświeższego, powalający zapach jest wtedy gwarantowany.
Jak widać piwo cieszy się dość dużą popularnością i ma szansę przekonać do amerykańskich chmieli również tych, którzy Rowing Jacka lub Atak Chmielu najchętniej potraktowaliby syropem malinowym, bo za gorzkie. Wiem co mówię, bo przetestowaliśmy na ludziach podczas majówki: AIPA można było spokojnie zostawić niepilnowane - nikt inny nie ruszył. Pacyfica po daniu do spróbowania już się baliśmy spuszczać z oka.
P.S. Znakomicie sprawdza się również na wszelkiej maści wyjazdy w teren :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz