Już jakiś czas najwięksi piwni mędrcy (niekoniecznie ze Wschodu) przepowiadali z gwiazd powstanie nowego browaru rzemieślniczego w Bieszczadach. Przepowiadali szczególnie z jednego gwiazdozbioru, Wielkiej Niedźwiedzicy. Od niego bowiem wzięła nazwę nowa inicjatywa piwna (i nie tylko) Dom Wielkiej Niedźwiedzicy - Ursa Major. Niedźwiedzica została odpalona przez znaną bloggerkę piwną Agnieszkę Łopatę (
kuchniapiwowarkiagi.pl) i redaktora naczelnego pisma
Bieszczadnik, Andrzeja Czecha.
Nie jest to tym razem wyłącznie browar, Centrum Ursa Maior to oprócz samego browaru również sala koncertowo-wystawienniczo-konferencyjna Ursa Maior Hall na ponad 200 osób czy sklep z produktami regionalnymi i informacją turystyczną. I dwa hektary bieszczadzkiej łąki. A jak widać ostatnio na półkach sklepowych, z warzeniem ruszyli od razu z kopyta. Cytując znanego polskiego gangstera Stefana "Siarę" Siarzewskiego:
Tak się sprężyli w Domu Wielkiej Niedźwiedzicy, że zanim zdążyliśmy usiąść do opisania któregokolwiek z ich piw, uzbierał się nam pakiet startowy składający się z czterech sztuk. Więc nie rozdrabniając się na pojedyncze recenzje, zabraliśmy się od razu do całego zestawu. No może nie od razu, zrobiliśmy na dwie raty. I przetestowaliśmy wszystko, co do Łodzi z bieszczadzkiego browaru ostatnimi dniami dojechało.
Na wstępie jeszcze o samej szacie graficznej i opakowaniach Ursy - jest na prawdę świetnie, wyróżniają się na półkach. Mam tylko jeden zarzut. Za cholerę nie widać, co to jest za piwo. Jeżeli ktoś jest zorientowany, to wie, że Royzbawiony to hefeweizen, a Megaloman to AIPA. Ale biedny przeciętny miłośnik "piw regionalnych" wchodząc do sklepu będzie zachodził w głowę, co ma jeleń czy pies z aureolą do piwa. Informacje co prawda są, ale trzeba wziąć butelkę do łapy, bo są z boku małym druczkiem. Nie ma również dokładnego składu. Jest natomiast temperatura serwowania oraz info, do czego dane piwo będzie kulinarnie pasować.
Ok, poczytaliśmy, ponarzekaliśmy, ale same się Ursy nie wypiją, więc jedziemy z koksem.
Ursa Royzbawiony (Hefeweizen)
Ekstrakt 11,2%, alk. 4,2% obj.
Cena: 6,99zł (
piwosz-sklep.pl)
Piana świetna, utrzymuje się długo. Do tego stopnia, że raz nalała mi się sama piana i musiałem z 10 min czekać, żeby się w ogóle jakieś piwo pojawiło (na zdjęciu próba z drugą butelką). W zapachu to co w weizenie powinno być - banany (wyraźne) i goździki (delikatne). A dodatkowo lekkie nuty cytrusowe, czyli jakaś Ameryka chyba tam się znajdzie. W smaku jest bardzo odświeżające, połączenie lekkiego piwa pszenicznego, odrobiny cytrusów i dość wyraźnej goryczki. Jak na tak niski ekstrakt i woltaż piwo jest bardzo wyraziste w smaku, nie można w żadnym razie powiedzieć że jest wodniste czy bez wyrazu.Wysycenie również odpowiednie, aż się chce brać kolejnego łyka. Szkoda, że dopiero teraz, bo na lato byłoby idealne.
Ocena:
4,25/5
Ursa z Połoniny (American Amber Ale)
Ekstrakt 12,7%, alk. 5% obj.
Cena: 6,99zł (
piwosz-sklep.pl)
Zastanawiam się czy na połoninie rośnie kukurydza. I czy jeleń Filip kisi kapustę na bigos. Bo po otworzeniu butelki te dwa zapachy dominują - gotowane warzywa i siarkowa kiszonka. Może jakieś amerykańskie chmiele tam są, ale wrzućcie trochę chmielu do bigosu i zobaczcie czy coś wyczujecie. Piana utrzymuje się nieźle, kolor też ładny. W smaku jest poprawne, lekko karmelowe, goryczka niezła, ale ogólnie niczego nie urywa. I niestety przyjemność z picia jest mocno popsuta zapachem - nie będę przecież pił całego z zatkanym nosem. Ciężko było wypić do końca. Wielka Niedźwiedzico i jeleniu Filipie, nie idźcie tą drogą. Ale mam nadzieję, że to pierwsze śliwki robaczywki.
Ocena:
2,5/5
Ursa Deszcz w Cisnej (Smoked Brown Ale)
Ekstrakt 12,7%, alk. 5,5% obj.
Cena: 7,69zł (
piwosz-sklep.pl)
Po otworzeniu i przelaniu roztacza miłe szynkowe zapachy. Po głębszym wwąchaniu się jest też odrobina nut karmelowych. Piana dość szybko opada i jedynie krążkuje na szkle. W smaku piwo jest bardzo dobrze zbalansowane: karmelowa słodycz i odrobina chlebowości odpowiednio współgra z lekko kwaskową wędzonką i zaskakująco wysoką goryczką. Pije się świetnie, pozostawia dość długo posmaki palono-goryczkowe. Tak zaostrza apetyt na mięsiwo, że aż mnie do lodówki po kanapkę z szynką zagnało ;) Także jeżeli ktoś lubi wędzonki, to pozycja obowiązkowo do spróbowania, chociaż gdyby wędzonka była odrobinę silniejsza, też bym się nie obraził.
Ocena:
4,5/5
Ursa Megaloman (American IPA)
Ekstrakt 15%, alk. 6,2% obj.
Cena: 8,15zł (
piwoteka.pl)
Ursowa AIPA zapachem nie powala. Aromaty amerykańskich chmieli są bardzo stonowane, bardziej w stronę owoców tropikalnych (mango, ananas) niż cytrusów. Plus odrobina truskawek. Pije się bardzo przyjemnie, ale jak na punka na etykiecie, kopie zdecydowanie za słabo ;) Lekkie w odbiorze, mocno owocowe (cytrusy+ananas), dobrze pijalne AIPA. Nie zapycha, ma się ochotę wziąć kolejny łyk. Goryczka przypomina wgryzanie się w soczystego białego grapefruita. Dupska Wam Megaloman nie urwie, ale jest to niesamowicie ułożone i sesyjne piwo - mnie osobiście przypomina trochę dobrą wersję Samuraja z Kocoura (bo z poziomem u nich bywa różnie). Warte spróbowania przynajmniej raz.
Ocena:
4,25/5
Trzeba przyznać - debiut browaru z Bieszczad to prawdziwe wejście smoka lub jak kto woli Niedźwiedzicy. Pochwalić należy przede wszystkim za dobre piwa (z Połoniny na razie przemilczę), konsekwentny design (zarówno etykiety jak i od razu dedykowany kapsel) oraz dystrybucję - nie spotkałem się z dobrym sklepem z piwem, w którym chociaż jednej Ursy bym nie dostał. Muszę jednak trochę ponarzekać na ceny - szkoda, że dobijają do poziomu 7-8zł.
Jak na dopiero startujący browar jesteśmy pod bardzo solidnym wrażeniem. Oby tak dalej, czekamy na kolejne piwa! I drugą warkę Ursa z Połoniny.