Broniłem się tej zimy dzielnie, ale w końcu coś mnie dopadło. Nie to żeby nie na własne życzenie - przesadziłem trochę z rozszczelnieniem balkonu, przy którym stoją fermentory i w sobotę zrobiło mi się 15 stopni w sypialni. I przeziębienie gotowe. Szczerze to nie bawię się w żadne rozpuszczalne gripeksoterafluocoldreksy, tylko walę aspirynę sztuk raz oraz coś z rutyną i ładuję się do wyra żeby to cholerstwo wypocić. A nic mnie tak dobrze nie rozgrzewa jak grzane piwo z imbirem.
I nie chodzi tutaj o tradycyjnego grzańca, który będzie zawierał masę wyszukanych korzennych przypraw, sączony przy kominku, ą ę jaki on smaczny. Inna sprawa, że jak dla mnie goździki w piwie to tylko zapach w weizenach, a cynamon nadaje się wyłącznie do żubrówki i babcinej szarlotki. Moja wersja ma przede wszystkim rozgrzewać i wykorzystywać właściwości imbiru do maksimum. Czemu akurat imbir? W przeciwieństwie do suchych piernikowych przypraw (imbir w pierniku co prawda też jest), świeże kłącze zawiera bardzo dużo naturalnych substancji przeciwzapalnych. Dlatego sok z niego jest na co dzień świetnym środkiem zapobiegawczym. A jeżeli już trzeba leczyć, nie zapobiegać, sprawdza się równie świetnie.
Składniki:
- 0,5l dowolnego piwa (i tak nie poczujecie różnicy)
- pół cytryny
- łyżka miodu
- świeże kłącze imbiru (ile jesteście w stanie znieść, im więcej tym lepiej)
- kardamon (do smaku, o ile jeszcze będzie czuć coś oprócz imbiru)
- opcjonalnie sok z malin (domowy sok, nie gotowy cukrowy syrop do piwa!)
Imbir należy jak najbardziej zmaltretować, żeby puścił sok. Jeżeli macie wyciskarkę, puśćcie przez nią. Jeżeli macie moździerz, poszatkujcie nożem i zetrzyjcie w nim. A jeżeli nie macie siły, bo czujecie, że zaraz wyplujecie płuca, można też pokroić na cieniutkie plasterki i lekko zdemolować nożem na płasko. Następnie wrzucacie go do garnka z innymi składnikami i zalewacie piwem. Podgrzewacie na tyle żeby dało się wypić - chodzi o to, żeby nie przegrzać miodu. Poza tym głównym czynnikiem rozgrzewającym tutaj jest imbir. Przelewacie do jak najlepiej trzymającego temperaturę kubka/kufla i pijecie jak najszybciej. Można przelać przez sitko, ale im dłużej imbir ma kontakt z płynem, tym lepiej. Potem pod kołderkę, na siebie dodatkowo gruby kocyk i gwarantuję, że zaraz zaczniecie się pocić jak przeciętny białas w dorzeczu Kongo. Nie twierdzę, że przejdzie jak ręką odjął, ale u mnie zdecydowanie łagodzi objawy i przyspiesza proces wychodzenia z gila i innej flegmy.
Na zdrowie!
Disclaimer: Oczywiście skonsultujcie się najpierw ze swoim lekarzem lub farmaceutą, bo każdy testowany na bloggerach sposób na przeziębienie może zagrażać Waszemu życiu lub zdrowiu. I oczywiście nie zalecamy łączenia alkoholu z żadnymi lekami.
P.S. A tak w ogóle, równie dobrze można to zrobić z herbatą zamiast piwa ;) Chociaż mam wrażenie, że jednak piwo rozgrzewa lepiej.
0 komentarze:
Prześlij komentarz