Na początku listopada pisaliśmy o Ursa Maior przy okazji ich czterech pierwszych piw. Debiut poza jedną warzywną wpadą (Kapusta na Połoninie ;)), był udany. Wytwórnia piwa z Bieszczad nie zwalniając tempa, kolejnymi piwami zaczęła sypać, niczym wprawny szuler asami z rękawa. Tylko czy na pewno są to same asy?
Od jakiegoś w czasu w piwnym internecie na Niedźwiedzice sypie się lawina krytyki, głownie za Blonde Cascade, chociaż rykoszetem oberwało się w zasadzie większości piw (chyba oprócz Royzbawionego). Pałowanie się z fanami na fanpage'u Ursy nikomu na pewno dobrze nie zrobiło. Pomijam poziom dyskusji, ale zasłanianie przez browar argumentem, że jednemu może smakować, a drugiemu nie, jest trochę kiepskim pomysłem. Skoro większość wytyka konkretne, w miarę obiektywnie stwierdzone wady, to coś na rzeczy musi być ;) A piwa smakujące wyłącznie nam, warzmy w domu, a nie dla masowego odbiorcy. Z drugiej strony, robiąc piwo dla wszystkich, dochodzimy do jasnego lagera.
Tak się składa, że wpis o samych piwach i tak miał powstać. Z braku czasu, pisał się już od weekendu. Przyjechała zbiorcza dostawa do Piwosza, więc chcieliśmy sprawdzić jak tam kolejne wypusty Niedźwiedzicy sobie radzą. Uzbierała się akurat najnowsza czwóreczka (a nawet szóstka, bo kupiłem też nowego Megalomana i Deszcz w Cisnej), nadarzyła się zatem świetna okazja, żeby się do całego DMS Gate ustosunkować.
Ursa Bombina Blues (Robust Porter)
Ekstrakt 15%, alk. 6% obj.
Cena: 8,49zł (piwosz-sklep.pl)
Pierwsza warka żabiego Blues'a była dość dziwna - przypominała kompot truskawkowy, przynajmniej w zapachu. Smakowało dość słodkawo, ale brakowało mu porterowego ciała. Kupiłem je ostatniego dnia przydatności, za 1,30zł nie było co narzekać ;) Nowa warka już na szczęście jest bez truskawek, za to doszła czekolada i odrobina paloności. W smaku sensowna pełnia zbalansowana przez niezłą, ale niezbyt wyraźną goryczkę. Piana mogłaby być trochę lepsza, bo redukuje prawie od razu do zera. Bez tragedii, ale i szału się nie spodziewajcie.
Ocena: 3,5/5
Ursa Śnieg na Beniowej (American Golden Ale)
Ekstrakt 12%, alk. 4,2% obj.
Cena: 7,40zł (piwosz-sklep.pl)
Na pierwszy rzut oka rzuca się towar niezgodny z opisem - Golden Ale jednak powinien być golden, Śnieg na Beniowej ewidentnie golden nie jest. Piana trzyma się całkiem nieźle, pachnie głównie słodowo z cytrusami i żywicą. Muszę przyznać, że trochę kukurydzy, jak by tak się wwąchać czuć, chociaż bardziej czuć karton. W smaku dobrze zbalansowane, odrobinę słodkawe i skontrowane cytrusową goryczką. Bardzo dobrze pijalne, ale żadnego efektu wow nie powoduje. Szkoda, bo z Ameryki można by go wyciągnąć.
Ocena: 3,5/5
Ursa Dobra Karma (Dunkelweizen)
Ekstrakt 11,8%, alk. 4% obj.
Cena: 7,49zł (piwosz-sklep.pl)
Jak na pszenicę, pierwsze co rzuca się w oczy to słaba piana, ta kończy się bardzo szybko. Kolor przyjemnie dunkelowy, dość klarowne (odstały mi się drożdże, a specjalnie nie kręciłem). W zapachu drożdże i goździki, po ogrzaniu odrobina banana, wszystko w normie. Kukurydzy nie stwierdzono. Lekka karmelowość i przyjemna kwaskowość ładnie balansują smak, wysycenie nie jest przesadzone, przez co pijalność jest wysoka. Nie mam się tutaj specjalnie do czego przyczepić (oprócz piany), kolejna po Royzbawionym solidna pszenica z Bieszczad.
Ocena: 4/5
Ekstrakt 10%, alk. 3,8% obj.
Cena: 6,99zł (piwosz-sklep.pl)
Nie jest to na pewno 'single corn', jak dla mnie na początku wąchania jest masełko (chyba, że to kukurydza z masełkiem). Po ogrzaniu nieco zanika i przechodzi w mało wyraźną żywicę i cytrusy. Natomiast całość jest na tyle lekka, że znika bardzo szybko ze szkła i ciężko tu rozkminiać przesadnie wady (czego jak czego, ale pijalności nie można mu odmówić). Brakuje wyraźnego aromatu chmielowego - jeżeli już robimy serię, która ma pokazywać różnice w chmielach, to podkreślmy te różnice. Serii single hop z Ursy będę nadal kibicował, oby poprawili kwestię nachmielenia i wyeliminowali wady.
Ocena: 3,25/5
I jeszcze mała repeta poprzednich piw. Megaloman to tragedia, pachnie jak mokry karton kapusty i cebuli (plus odrobina zbłąkanych cytrusów i skarpetek), w smaku wyłazi również alkohol. Poszedł w kanał. Deszcz w Cisnej na szczęście trzyma poziom, nadal bardzo porządna wędzonka.
Czy Wielka Niedźwiedzica zawsze trzyma poziom? Niestety z przykrością stwierdzam, że nie. Czy wypuszczają piwa na poziomie zachęcającym do zebrania rozwścieczonych piwoszy w zorganizowany oddział i najechania Centrum Ursa Maior? To już trzeba zapytać rozwścieczonych piwoszy - ja oprócz dwóch poważnych wpadek czyli Ursy z Połoniny i obecnej warki Megalomana, jakoś przesadnie wydymany i ogołocony z kasy się nie czuję. Piwa z Ursy nie powalają wybitnością i nie gwarantują do tej pory niezapomnianych wrażeń. Nie są to też piwa pozbawione wad, więc przy braku efektu wyskakiwania z kapci u "dobrych" piw, może to dodatkowo niektórych irytować. Ale nie przesadzajmy, że trzeba wszystko puścić w kanał i domagać się od razu zwrotu funduszy. Natomiast nad powtarzalnością kolejnych warek i wyeliminowaniem najwyraźniejszych usterek należy zdecydowanie popracować. A pokazali wcześniej, że są w stanie wypuszczać dobre piwa, więc do roboty.
Na szczęście moderator fanpage'a zdaje się został już oddelegowany do czyszczenia fermentorów, czy innych równie epickich zadań, żeby trochę ochłonął ;) Szkoda, że tak późno, ale i tak brawa za reakcję dla głównej Niedźwiedzicy czyli Agnieszki Łopaty. Także widać, że zależy browarowi na opinii ludzi i chcą się skupić na robieniu dobrego piwa, a nie pałowaniu się kukurydzą z fanami na Facebooku. Poza tym dzień bez kryzysiku w socialu, dniem straconym.
I na koniec apel do wszystkich zainteresowanych, urażonych czy miłośników pałowania: Wyrelaksujcie! Kukurydza z masłem też jest spoko! :D
0 komentarze:
Prześlij komentarz