Renegat
Piwo w stylu american black ale, górnej fermentacji, niefiltrowane, niepasteryzowane
Producent: Bieszczadzka Wytwórnia Piwa Ursa Maior
Ekstrakt 15%, alk. 6% obj.
Cena: 8,20 zł (piwosz-sklep.pl)
Skład: woda, słód jęczmienny, słód pszeniczny, chmiele: Chinook, Palisade, Simcoe, Ahtanum, Willamette, Amarillo, Citra, Cascade, drożdże.
Ostatnie przeboje z Kukurydzianej Niedźwiedzicy, doprowadziły do sytuacji, że gdy wchodzę do sklepu, to słyszę: "Jest nowa Ursa. Na pewno chcesz?" I co gorsza ja się muszę poważnie zastanowić, czy na pewno chcę. No ale cóż, ciemne piwa oprócz Truskawkowego Kumaka (znanego szerzej jako pierwsza warka Bombina Blues) jeszcze im względnie się udawały, więc Renegata zaryzykowałem.
Etykieta jak to Ursa - jest bardzo dobrze. Mamy ewidentne nawiązanie do popularnego serialu z lat 90tych, tradycyjnie wszystko przyzwoicie opisane, wizualnie gitarka. Tylko czemu cały czas mam wrażenie, że to finalnie ja płacę za etykietę na wypasionym papierze i specjalnym wykrojniku ciężką kasę ;) Aż takim estetą nie jestem, żeby zyla za każdą etykietę dokładać. Zwłaszcza, że zawartość przeważnie mocno niepewna.
Piana nie jest zbyt obfita, ale przyzwoicie się trzyma i ładnie oblepia szkło. W kolorze jest bardzo ciemne, ale pod światło widać, że Renegat jest raczej brunatny niż czarny.
Proszę Państwa, w zapachu KUKURYDZY NIE STWIERDZONO! :D Są za to przyjemne żywiczno-owocowe aromaty amerykańskich chmieli i do tego lekka paloność od ciemnych słodów. Aromat nie powala, ale jest miłym zaskoczeniem po czosnku z masłem z ostatniego Megalomana. W smaku już niestety tak różowo nie jest - jeżeli miała to być czarna IPA, to coś znowu nie poszło. Piwo jest słodkawe i wodniste. Brakuje czekolady, paloności, a przede wszystkim goryczki. Cały chmiel pewnie poszedł na aromat.
Ocena: 3,25/5
Kolejny raz szału nie ma. Aromat przyzwoity, wad brak, ale już poza tym mizeria straszna. Jeżeli przymknąć oko na przesadną słodycz, to pije się nieźle, ale jeżeli miała to być konkurencja dla Black Hope czy Śrupa, to Renegatowi zdecydowanie brakuje jaj. Bardziej przypomina chłopczyka na rowerku z doczepianymi kółkami. Jeżeli, zgodnie z zapowiedzią z etykiety, tak smakuje wolność, to zakujcie mnie i wyrzućcie klucze.
Od biedy można wypić, tylko po co? Chyba tylko po to, żeby sprawdzić, że Ursa piwo bez wad potrafi zrobić. Jeżeli już, to lepiej wziąć Deszcz w Cisnej - jedna rzecz, na którą z Ursy kasę wydać warto.
I nie wiem czemu, pewnie to przez ten motyw motocyklowy, ale dostrzegam pewną analogię do Ride to Hell: Retribution ;) Nie jest aż tak złe... ale jakoś tak nie mogę się pozbyć skojarzeń.
0 komentarze:
Prześlij komentarz