środa, 30 kwietnia 2014

Marynowanie mięsa w piwie zmniejsza ilość rakotwórczych substancji z grilla

źródło: www.mywholelife.ca
Mamy wiosnę, jutro zaczyna się majówka. Więc można powiedzieć, że sezon grilowy czas zacząć. Nie ma to jak posiedzieć przy skwierczących kiełbaskach z zimnym V.I.Pem w ręku i twarzą w słońcu. Niestety, potrawy grilowane na naturalnym ogniu nie są najzdrowsze. Okazuje się, że tłuszcz, który skapuje na żarzące się węgle spalając się wydziela wiele rakotwórczych substancji. Według artykułu w dzisiejszej Gazecie Wyborczej są to wolne rodniki, nadtlenki, nitrocośtam i heterocośtam, nie mówiąc już o WWA.

Na szczęście, według tegoż samego artykuł marynowanie mięsa przez minimum 4 godziny w piwie znacząco zmniejsza ilość rakotwórczych substancji w gotowych potrawach. Co ciekawe, do marynowania należy używać piwa ciemnego lub ale, które są najbardziej skuteczne (o 53% mniej substancji). Pod tym względem pilsnery są słabiusie (-13 %). Ważne jest też to, żeby nie polewać piwem mięsa już na grilu, chociaż nie wiadomo czemu. Niestety, piwo po marynowaniu nie nadaje się chyba do wypicia.

Informacje na podstawie artykułu "Grilluj z piwem" w dodatku Tylko Zdrowie w Gazecie Wyborczej z 30 kwietnia 2014 r.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Nowe smaki Żywca, czyli wybór mniejszego zła - Żywiec Białe, Żywiec Marcowe, Żywiec Bock

Po sukcesie komercyjnej linii Książęcego z Kampanii Piwowarskiej, było tylko kwestią czasu, kiedy kolejne koncerny zaczną wypuszczać "nowe smaki", lub jak wolicie warianty swoich piw. Najpierw Carlsberg pojechał serią Okocim Sezonowe. Czyli w zależności od pory roku dostajemy dwie wariacje na temat jasnego pełnego, koźlaka i zimową zmorę czyli ciemne z przyprawami. I nie mamy wyboru, zależy od daty w kalendarzu.


Grupa Żywiec postanowiła podejść do tematu bardziej demokratycznie i oddała wybór w ręce ludu. I to jaki: nowe warianty Żywca to Żywiec Marcowe, Żywiec Koźlak i Żywiec Białe (taki niby wit)! A na dodatek uwarzone we współpracy z Żywiecką Szkołą Piwowarską - cokolwiek to oficjalnie jest i gdziekolwiek to funkcjonuje.

Z tej okazji ruszyła kampania za ciężkie pierdyliardy złociszy - w mediach tradycyjnych, sklepach, FB i innych zakamarkach internetu. W pierwszej jej części ludzie mogli się z nowymi piwami zapoznać, a teraz muszą wybrać, który z trzech nowych wariantów Żywca wejdzie do (w miarę pewnie stałej) oferty.

Jako, że na co dzień siedzę w branży reklamowej (zwłaszcza w jej internetowej części) i na dodatek jestem marudą, postanowiłem poszukać dziury w całym. Kampania ruszyła 6. marca, oczywiście piękne teasery na FB, standy w sklepach, a w TV śmiga reklama. I od razu zachęca do głosowania na żywiec.com.pl. Tylko zdaje się, że głosowanie ruszyło dopiero 15. kwietnia ;) Serwis schludny, na pewno za ciężką kasę, w responsive design (dostosowuje się dynamicznie do rozdziałki). Ktoś go jednak nie do końca przetestował, bo przy zmniejszaniu rozdziałki rozjeżdża się totalnie. Ja z oczywistych względów mam pod tym kątem zboczenie, większość użytkowników pewnie tego nawet nie zauważy. Po wyborze mamy wypasioną animację i możemy się zapisać do konkursu, gdzie do wygrania są 20 paki wybranego piwa.









No właśnie, tylko czy jest tutaj z czego wybierać?

Żywiec Bock | butelkaŻywiec Bock - Tradycyjny Wzór

Ten wariant Żywca nie jest już nowością - w 2011 był już dostępny na rynku jako limitowana edycja. I zniknął - czyli pewnie nie do końca się sprawdził. Ciężko stwierdzić, czy tym razem Żywiec serwuje nam odgrzanego kotleta, czy jest to zupełnie nowa receptura. Obstawiam, że to pierwsze.

Piana i kolor są przyzwoite. I tyle. Mało wyrazisty jak na koźlaka, w zapachu głównie odrobina karmelu, trochę owoców i zbyt wyraźny alkohol. W smaku słodycz, alkohol i nic więcej. Na plus, że nie jest zapychający, ale to z kolei mało koźlakowe. I za wysokie wysycenie, ale to koncerniak, więc specjalnie dziwić nie powinno.
Ocena: 2,5/5


Żywiec Marcowe | butelka
Żywiec Marcowe - Historia w (nie?)jednej postaci

Jak słyszę "łagodne i słodowe", od razu myślę "słodkie, nijakie i bez chmielu". I tym razem nie jest inaczej. Wydaje mi się, że browar chciał sprawdzić dzięki Marcowemu, czy nie sypią za dużo chmielu do zwykłego Żywca.

Oprócz tego, że jest potwornie nijakie, to jeszcze pachnie jak by zamiast chmielu dodali do kotła kartony w których chmiel przyjechał. W smaku nie ma nic, co by spowodowało, że będę chciał do niego wrócić. Chyba, że ktoś lubi lekko karmelową pustkę z tępą metaliczno-chemiczną goryczką. Pijąc je bałem się najbardziej, że nie wyszły mi zdjęcia i będę musiał je kupić ponownie.
Ocena: 2/5


Żywiec Białe | butelka
Żywiec Białe - Idąc z duchem czasu

Patrząc na to jak dobrze się sprzedaje Książęce Pszeniczne czy inne Corneliusy, to właściwie żadne zaskoczenie. Że wit-srit, a nie zwykłe pszeniczne - trochę zaskoczenie. Właściwie nie wit, bo to jednak dolniak.

Pachnie nieźle, jest zapowiadana kolendra. Szkoda, że brak skórki pomarańczowej. W smaku jest już znacznie gorzej - piwo jest wodniste, a do nijakości dochodzi jeszcze dziwna goryczka, której tutaj nie powinno być. Smakuje w zasadzie identycznie jak Bavaria Wit, która jest bezalkoholowa. To wiele mówi o bezpłciowości Białego. Także jeżeli nie jedziecie samochodem i macie wybór weźcie sobie jakiegoś wita z prawdziwego zdarzenia.
Ocena: 3/5


Obstawiam, że w głosowaniu wygra Żywiec Białe, w sumie najmniej jest w nim wad. Może i nie ma fajerwerków, ale po pierwszych dwóch łykach nie miałem ochoty wylać go do zlewu. Jak by tam dodać jakąś limonkę czy pomarańczę, to na lato będzie przyzwoitą alternatywą w sklepach/lokalach bez wyboru innego niż Żywcowy.

Taki wybór to jednak żaden wybór. Ja niezmiennie wybieram Żywca Portera. Wygrałem? W takim razie zapytania o adres do wysyłki mojego 20-paka czarnego złota proszę kierować na maila ;)

Update: Lud wybrał! Wygrało zgodnie z przewidywaniami Żywiec Białe. I słusznie, bo było najbardziej jakieś i bez znaczących wad.

Żywiec najwyraźniej jednak odnotował, że wszystkie sprzedają się znakomicie, postanowił więc zostawić wszystkie warianty na rynku. Czyli wybór i wyrażanie swojego zdania przez konsumentów, całe głosowanie i jaranie się akcją, nie miało najmniejszego znaczenia. Najważniejsze, że kasa się zgadza.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Cascade IPA od Doctor Brew

Cascade IPA
Piwo w stylu american india pale ale, single hop, górnej fermentacji, niefiltrowane, niepasteryzowane.
Producent: Doctor Brew Sp. z o.o. (Browar Bartek)
Ekstrakt 14,5%, alk. 5,6% obj., IBU 56
Cena: 7,90 zł (Piwne Rozmaitości, Łódź)
Skład: woda, słody: pale ale, monachijski, pszeniczny, karmelowy, melanoidynowy; chmiel Cascade, drożdże.

Trzeba przyznać, że Warzący Doktorzy naprawdę ruszyli z kopyta z produkcją - najpierw świetnie pachnący i dość lekki Sunny Ale (zmniejszyli w nowej warce goryczkę), zaraz potem trochę zbyt niezrównoważone American IPA. Człowiek nie zdążył się obejrzeć, a już serwują nam kolejny suplement diety oznaczony popularnym skrótem IPA.

Tym razem Doktorzy nachmielili dość tradycyjnie jak na nich - użyli zasłużonego weterana piwnej rewolucji czyli chmielu Cascade. Może trudno w to uwierzyć, ale został on wyhodowany już w 1956 roku! Dokonali tego oczywiście amerykańscy naukowcy, tym razem z Uniwersytetu Stanowego w Oregonie. Ich wynalazek nazwano (jak sama nazwa wskazuje) na cześć leżących nieopodal Gór Kaskadowych. Gdy w 1972 został dopuszczony do komercyjnego użycia, zrobił furorę i w zasadzie zapoczątkował styl, który znamy dzisiaj jako American Pale Ale. Także dostajemy single hop na ładnym kawałku historii.



Już przy nalewaniu czuć bardzo przyjemny żywiczny aromat Cascade'a. Kolor miedziany, dość mocno opalizujące. Ze względu na niskie wysycenie, do którego Doctor Brew nas zdążył przyzwyczaić, piana nie jest przesadnie obfita, ale bardzo dobrze się trzyma i krążkuje na szkle. Pachnie przyjemnie, głównie żywica i lekkie owoce tropikalne, w tle również odrobina cytrusów.

Po kilku łykach muszę przyznać, że jest bardzo smacznie. W porównaniu z poprzednimi produkcjami jest dużo bardziej zbalansowane - wyraźna, ale nie zalegająca żywiczna goryczka, skontrowana przez akuratną słodowość podstawy. Dodatkowo niskie wysycenie zwiększa jeszcze solidną pijalność.

Ocena: 4,25/5

Jak dla mnie najlepsze do tej pory piwo z Doctor Brew. Wiem, że nie urywa, ale nie każde chmielone po amerykańsku piwo musi urywać. A Cascade też nie jest odmianą do wybitnego urywania. Doktorzy użyli tej odmiany z głową i nie zrobili trawiastego goryczkowego potworka, tylko bardzo dobrze zbalansowanego i sesyjnego single hopa. Powiem więcej, gdyby zrobili lżejsze Cascade Pale Ale, byłbym jeszcze bardziej zadowolony. 

Mam więc nadzieję, że to nie koniec ich przygód z pojedynczymi chmielami, bo widać, że jak na niedawnych debiutantów, nieźle ogarniają temat chmielenia. Czekam na dalsze eksperymenty (na ludziach), bo zapowiada się smacznie i aromatycznie.

środa, 9 kwietnia 2014

Lwówek Jankes czyli lekki Amerykanin ze Śląska

Lwówek Jankes
Piwo w stylu american pale ale, górnej fermentacji, niefiltrowane
Producent: Browar Lwówek (Browary Regionalne Jakubiak)
Ekstrakt 12,5%, alk. 4,2% obj.
Cena: 5,90zł + 0,50zł kaucja (Piwne Rozmaitości)
Skład: woda, słody: pilzneński, karmelowy, melanoidynowy, pszeniczny; 5 rodzajów chmielu (na razie podają tylko Sybillę i Cascade), drożdże.

Z Ciechana, Lwówka i Bojanowa piw piję niewiele. Z prostej przyczyny - większość piw z BRJ to dolniaki, a ostatnimi czasy, przy takiej dostępności górnej fermentacji (również z produkcji domowej), na pilsy i lagery jakoś czasu i wątroby mi szkoda. Zraziłem się też do Bojana Black IPA, bo zamiast amerykańskich chmieli dostałem ostatnio czosnek z brokułami w wersji black.

Często natomiast wraca do mojego szkła Grand Prix z Ciechana, bo jest to jedna z najlepszych obecnie dostępnych AIPA. Drugim piwem z BRJ, które piję w miarę często, jest Lwówek Belg - to jedno z niewielu w Polsce piw poniżej magicznej granicy 4,5% woltażu (oczywiście oprócz wszelkich grodziszy). Fakt, że czasami smakuje lepiej, czasami gorzej, ale ogólnie trzyma niezły poziom i pije się go lekko, łatwo i przyjemnie.

Dlatego z informacji, że Lwówek wypuszcza Jankesa, ucieszyłem się jak Putin z zamieszek na Ukrainie. Zdecydowanie brakowało mi do tej pory lekkiego i porządnie nachmielonego po amerykańsku piwa. Próbowała co prawda Ursa, ale obydwie dotychczasowe single-hopowe blondyny poległy z kretesem (i DMSem), nie wspominając już o cenie. Patrząc jednak na świetny aromat Grand Prix i na "łatwowchodność bez znógzwalalności" Belga, tym razem byłem pełen optymizmu.

Etykieta mi totalnie nie pasuje, miała być chyba wzorowana na naszywkach na jeansy. Mogli jednak już zachować spójność z innymi piwami z Lwówka - wyglądają też średnio, ale chociaż zachowaliby jakąś ciągłość. Z tyłu można znaleźć puzzle, na których sukcesywnie z kolejnymi warkami mają odsłaniać następne chmiele, które są w Jankesie użyte. Ciekawe czy ta genialna akcja ma związek z tym, że chcieli wzbudzić w pijącym zainteresowanie i chęć powrotu jeszcze raz do tego piwa, czy dopracowują recepturę i nie chcą jej na razie w 100% ujawniać. Jak dla mnie zabieg słaby - albo nie podajecie w ogóle, albo dajcie je od razu. Poza tym jak już będą wszystkie, mogę sobie to wygooglać ;)

Lwówek Jankes

Naczytałem się zachwytów nad pianą, że prawie betonowa, że ciężko nalać bez itp. Jak widać powyżej, albo nie umiem nalewać, albo dostałem butelkę z wybrakowaną pianą :) Fakt, że później trzyma się nieźle, ładnie krążkuje, ale widziałem już lepsze piany. Kolor jasno-miedziany, lekkie zmętnienie, ale żaden glut ani szyszka chmielowa w Jankesie.

Pachnie przede wszystkim cytrusowo, z lekkimi owocami tropikalnymi i żywicą. Do tego dochodzi lekka ciasteczkowość po ogrzaniu. Nie jest to może owocowa bomba na miarę Pacyfica czy Grand Prix, ale jest dobrze. W smaku oczywiście przy tym ekstrakcie nie ma się co spodziewać przesadnie intensywnych doznań, nawet można powiedzieć, że jest lekko wodniste. Nie wyczuwam jednak żadnych wad, a cytrusowa goryczka jest przyjemna i niezalegająca. Pijalność jest świetna, w połowie szklanki możecie już spokojnie rozglądać się za drugą butelką.

Ocena: 4,25/5

Brawo, brawo, brawo - nareszcie dostaliśmy ogólnodostępnego Pale Ale'a, który jest porządnie nachmielony i smakuje po prostu dobrze. Szkoda, że browarowi nie udało się zejść z nim poniżej magicznej granicy 5zł, ale wydaje mi się, że i tak będzie hit sprzedażowy - tydzień po premierze nie mogę go już nigdzie znaleźć. Jak tylko wróci na półki i do lodówek, na pewno nie omieszkam sięgnąć po niego ponownie. Browary Regionalne Jakubiak (i psie Sabo), zdecydowanie idźcie tą drogą!

wtorek, 1 kwietnia 2014

V.I.P. AIPA z Biedronki - rewolucja w branży

W ten weekend w Łodzi odbyły się Targi Piw Regionalnych. Wydarzenie samo w sobie mało odkrywcze, bo i też na miejscu nie było zbyt wielu ciekawostek oprócz jednej. Tuż przy wejściu do drugiej sali swoje niewielkie stoisko miał zespół Carlsberga obrandowany Biedronką promujący swój nowy produkt VIP AIPA. Postanowiliśmy go przetestować.

Ekstrakt 17,5%, alk. 7,0% obj.
Szacowana cena detaliczna: 2,50-3,00 zł (Biedronka)
W składzie oczywiście chmiele amerykańskie: Cascade i Citra.

Jeżeli chodzi o wygląd i pienistość, to nie odbiegają one zasadniczo od oryginalnego VIPa. Za to w zapachu zdecydowanie przeważają aromaty chmielowe - począwszy od świeżych cytrusów, skończywszy na słodkich kwiatach. Chociaż czuć też delikatnie alkohol (VIP nie byłby VIPem, gdyby moc spadła poniżej 7%). Piana dosyć szybko opada, ale komu to przeszkadza. VIP stworzony jest do picia bezpośrednio z puszki.

W smaku na szczęście nadal wyczuwalny alkohol (zbyt duże zmiany w produkcie wpłynęłyby negatywnie na dotychczasowych konsumentów). Alkohol ten jest jednak dobrze zbalansowany słodem oraz aromatami amerykańskich chmieli. Chociaż jak na mój gust piwko jest trochę za słabe.

Podsumowując, V.I.P. AIPA ma dużą szansę wejść przebojem na rynek rewolucjonizując branżę, bo przy relatywnie niewielkiej cenie mamy mocne piwo wpisujące się w modny nurt chmielenia wszystkiego co popadnie amerykanami. To dodatkowo wsparte sprawnie działającą siecią sprzedaży i rzeszą lojalnych odbiorców może wywrócić do góry nogami gusta polskich piwoszy.

Ocena: 4,5/5

 
Blog jest wyłącznie dla osób pełnoletnich. Czy masz skończone 18 lat?

TAK NIE
Oceń blog