Hopus Pokus
Piwo w stylu Black IPA / Cascadian Dark Ale, górnej fermentacji, pasteryzowane.
Producent: Pinta
Ekstrakt 16,5%, alk. 6,3% obj., IBU 66 (czyli jednak czarna magia ;))
Cena: 6,90 zł (Piwne Rozmaitości)
Skład: woda, słody: Weyermann® pale ale, monachijski typ II, Caramunich® Typ II, Carapils®, Caraamber®, Carafa® Special Typ II; chmiele: Magnum (PL), Simcoe® (USA), Chinook (USA), Cascade (USA); drożdże Fermentis Safale US-05.
Dawno żadnej nowości Pintowej u nas nie było, także nadrabiamy niedopatrzenie ich nową czarującą propozycją. Może trudno w to uwierzyć, ale tacy rewolucjoniści jak Pinta nie mieli dotąd w swoim portfolio zwykłego Black IPA (lub jak kto woli CDA). Mieli co prawda Żytorillo, ale prostego, zwykłego, bez udziwnionych dodatków BIPA na razie się nie dorobili.
Trzeba przyznać, że etykieta w Pintowym stylu, bez fajerwerków, ale dobrze dobrana: czerń piwa i zieleń chmielu oraz fajny smaczek w postaci częściowo znikającego logo Pinty. W składzie zaskakująco obok amerykańskich chmieli, na goryczkę (a być może i na aromat) zastosowano polskie Magnum.
Jak możecie zobaczyć, po nalaniu piana robi się praktycznie betonowa i w ogóle nie chce opaść. Dolewane na kilka razy, inaczej mielibyście na zdjęciu pół szkła piany. Drobny pęcherzyk, trzyma się elegancko i zdecydowanie ciężko wymóc na niej sztuczkę ze znikaniem. Chyba, że wyjecie łyżką. Gdy już mogłem powąchać piwo porządnie, bez dorabiania sobie dodatkowych wąsów i brwi w kolorze cappuccino, w mój nos buchnęła mieszanka żywicy i cytrusów z delikatną kawą i gorzką czekoladą. Zdecydowanie dominują tutaj cytrusy i cały 'blackness' wychodzi tuta dopiero po lekkim ogrzaniu.
To samo w smaku - piwo jest bardzo IPAowe, czuć głównie cytrusy i żywicę, z lekką podbudową słodów. Dopiero na końcu dołączają lekko palone akcenty. Gdyby dali mi do wypicia z zamkniętymi oczami, nie wiem, czy bym powiedział, że jest ciemne. Czyli tak jak w Cascadian Dark Ale powinno być, w przeciwieństwie do American Stoutu. Całość jest wybitnie pijalna i tutaj sztuczka ze znikaniem zdecydowanie Pincie się udała - w mgnieniu oka w szkle nie ma już prawie nic.
Ocena: 4,5/5
Nowe piwo Pinty oczarowało mnie. Czy jest idealne? Nie. Czy jest się w takim razie do czegoś przyczepić? Też nie. Znakomite, świetnie pijalne piwo. Potwierdza formę Pinty, gdy niektórzy, nawet zasłużeni kraftowcy, kuleją ostatnio ze swoimi piwami. A i plus za udane użycie w składzie polskiego Magnum. Brawo! I czekam na następną warkę z jeszcze bardziej kopiącymi zaklęciami.
Piwo w stylu Black IPA / Cascadian Dark Ale, górnej fermentacji, pasteryzowane.
Producent: Pinta
Ekstrakt 16,5%, alk. 6,3% obj., IBU 66 (czyli jednak czarna magia ;))
Cena: 6,90 zł (Piwne Rozmaitości)
Skład: woda, słody: Weyermann® pale ale, monachijski typ II, Caramunich® Typ II, Carapils®, Caraamber®, Carafa® Special Typ II; chmiele: Magnum (PL), Simcoe® (USA), Chinook (USA), Cascade (USA); drożdże Fermentis Safale US-05.
Dawno żadnej nowości Pintowej u nas nie było, także nadrabiamy niedopatrzenie ich nową czarującą propozycją. Może trudno w to uwierzyć, ale tacy rewolucjoniści jak Pinta nie mieli dotąd w swoim portfolio zwykłego Black IPA (lub jak kto woli CDA). Mieli co prawda Żytorillo, ale prostego, zwykłego, bez udziwnionych dodatków BIPA na razie się nie dorobili.
Trzeba przyznać, że etykieta w Pintowym stylu, bez fajerwerków, ale dobrze dobrana: czerń piwa i zieleń chmielu oraz fajny smaczek w postaci częściowo znikającego logo Pinty. W składzie zaskakująco obok amerykańskich chmieli, na goryczkę (a być może i na aromat) zastosowano polskie Magnum.
Jak możecie zobaczyć, po nalaniu piana robi się praktycznie betonowa i w ogóle nie chce opaść. Dolewane na kilka razy, inaczej mielibyście na zdjęciu pół szkła piany. Drobny pęcherzyk, trzyma się elegancko i zdecydowanie ciężko wymóc na niej sztuczkę ze znikaniem. Chyba, że wyjecie łyżką. Gdy już mogłem powąchać piwo porządnie, bez dorabiania sobie dodatkowych wąsów i brwi w kolorze cappuccino, w mój nos buchnęła mieszanka żywicy i cytrusów z delikatną kawą i gorzką czekoladą. Zdecydowanie dominują tutaj cytrusy i cały 'blackness' wychodzi tuta dopiero po lekkim ogrzaniu.
To samo w smaku - piwo jest bardzo IPAowe, czuć głównie cytrusy i żywicę, z lekką podbudową słodów. Dopiero na końcu dołączają lekko palone akcenty. Gdyby dali mi do wypicia z zamkniętymi oczami, nie wiem, czy bym powiedział, że jest ciemne. Czyli tak jak w Cascadian Dark Ale powinno być, w przeciwieństwie do American Stoutu. Całość jest wybitnie pijalna i tutaj sztuczka ze znikaniem zdecydowanie Pincie się udała - w mgnieniu oka w szkle nie ma już prawie nic.
Ocena: 4,5/5
Nowe piwo Pinty oczarowało mnie. Czy jest idealne? Nie. Czy jest się w takim razie do czegoś przyczepić? Też nie. Znakomite, świetnie pijalne piwo. Potwierdza formę Pinty, gdy niektórzy, nawet zasłużeni kraftowcy, kuleją ostatnio ze swoimi piwami. A i plus za udane użycie w składzie polskiego Magnum. Brawo! I czekam na następną warkę z jeszcze bardziej kopiącymi zaklęciami.