Nie jesteśmy u nas na blogu wielkimi fanami piw typowo świątecznych. Ulepek i przyprawy do piernika, czyli wyciąganie przez większość browarów kasy ze świątecznej atmosfery ani nie jest specjalnie świąteczne ani bardzo kraftowe. Natomiast niektóre browary nie idą na łatwiznę i wypuszczają coś oryginalnego lub niespecjalnie ulepkowo-piernikowego. Będzie o jednych i drugich ;)
Oj nie chciało się pisać w takich warunkach ;) |
Co zrobić, spóźniliśmy się z materiałem jak jasna cholera. Akurat przed Świętami trzeba było wszystko ogarnąć przed urlopem, a na urlopie specjalnie się pisać nie chciało ;) Ale pojawiło się dość dużo ciekawych lub niespodziewanie standardowych (jak na niektóre browary) piw żeby to przemilczeć. Poza tym już obrobiliśmy fotki...
Xmas Rye (Doctor Brew)
Doctor Brew to zdecydowanie dla mnie debiut tego roku. Przechmielone piwa, nuda amerykańskiego chmielu razu n-ty, cały czas to samo i jeszcze promowani przez Kopyra. Ale szczerze? Chciałbym zobaczyć taki poziom "komercjalizacji" i "nudy" u większości kraftowców. Mnie na prawdę nie rajcuje spieprzenie piwa i bronienie się "niepowtarzalnością piwa rzemieślniczego".
Piwo świąteczne, niby żytnie, ale podszedłem ostrożnie. I o słodki Rudolfie, czerwono-nosy reniferze, prawie mnie ono zabiło. Nie było słodkie, to muszę przyznać, ale imbirowo-piernikowa przyprawowość była na poziomie Karawany z Bombaju od Olbrachta. Zamiast przechmielania, tym razem Doctorzy postanowili przedawkować inne składniki. Zabójca i potwór w wersji ciasteczkowej.
Zimowe (Browar Księży Młyn)
O samym browarze, chociaż działają już od września, a ja pracuję 10 minut od nich, tekst nadal leży rozgrzebany (cholerna Fifa Ultimate Team!). Ale piwo Zimowe z browaru Księży Młyn załapało się do zestawienia z racji tej jakże pięknej i śnieżnej okazji (zależy gdzie spędzaliście święta, u mnie było tak z pół metra śniegu).
Pachnie świątecznie, są to raczej goździki i skórka pomarańczowa, a nie pierniki (czy wiatraki, chociaż to nie ma nic wspólnego). Także świąteczność w tym piwie na akceptowalnym dla mnie poziomie. Najważniejsze, że daje się przyjemnie wypić, nie zapycha i nie jest ciasteczkowym potworem.
Saint No More 2013 (AleBrowar)
W zeszłym roku było to piwo genialne. Jeżeli pamiętacie, to ludzie wręcz błagali, żeby AleBrowar wprowadził single hopa na Simcoe pod inną nazwą do ogólnej, całorocznej dystrybucji. Swoją drogą nie mam pojęcia skąd Piwne Rozmaitości dorwały piwo z zeszłorocznym wzorem - z tego co widziałem na fejsbuniach wszędzie była srebrna wersja, wzór 2014. No ale cóż, może do Łodzi wysłał AleBrowar po taniości z etykietami, które zostały z zeszłego roku.
I jak? Niestety geniusz z nieMikołaja 2013 uszedł. Piwo nadal jest ok, ale do średniości tego piwa (mogliby sypnąć trochę więcej chmielu na aromat jednak) dochodzi, już do znudzenia powtarzająca się w kolejnych warkach AleBrowaru, landryna i (pulsująca) truskawa. I nie mówcie mi, że się od grudnia 2013 w końcu przepiłem IPAmi, coś tu się dzieje nie tak jak powinno.
Jurajskie Świąteczne (Browar na Jurze)
Browar na Jurze coraz śmielej poczyna sobie w piwach niePintowych. Świetna amerykańska pszenica, niezły łosiowy ale z mieszanką chmieli naszych i ichnich (tych zza wielkiej wody) chmieli. Także widać, że współpraca z kraftowcami skutkuje coraz odważniejszym odchodzeniem od "regionalnych jasnych pełnych".
Jurajskie Świąteczne akurat pamiętam jako zaskoczenie zeszłorocznych świąt. I w tym roku jest to kolejny raz świetne piwo. Czekolada aż paruje ze szkła! A z drugiej strony piwo jest niezapychające, oraz jak na takie dziwadło zaskakująco mocno pijalne. Do tego świetna etykieta w reniferowy sweterek. Można by zaryzykować stwierdzenie, że jak dla mnie, jest to Boże Narodzenie w płynie. Na minus szybko znikająca piana, ale podejrzewam, że przy takiej ilości kakao nie dało się nic z tym specjalnie zrobić.
Saint No More 2014 (AleBrowar)
Podtrzymując świecką tradycję z zeszłego roku, AleBrowar postanowił nas w 2014 uraczyć nowym Saint No More'em, tym razem we współpracy z piwowarem z rzemieślniczego Bryggerhuset Veholt, Janem Halvor Fjeld. Opracował on dla AleBrowarowców recepturę tego czarnego nieMikołaja i (jakżeby inaczej) wpadł również na warzenie.
I trzeba przyznać wyszło świetne piwo. Intensywne połączenie paloności amerykańskich chmieli z gorzką czekoladą robi świetną robotę. Piana tak obfita, że można by ją jeść łyżką jako deser. Do tego solidna cytrusowo-żywiczna goryczka z gorzką czekoladą w tle. Co tu dużo mówić - genialne piwo, kolejny raz szkoda, że mocno reglamentowane i praktycznie już nie do dostania (chyba, że w skandalicznie drogich zestawach pudełkowych). Mało świąteczne - ale tego osobiście nie mogę policzyć mu na minus ;]
Doctora miałeś w wersji dochmielanej na zimno, czy nie?
OdpowiedzUsuńW niedochmielanej. Za to mam wrażenie, że doimbirzali na ciepło, zimno i w umiarkowanej temperaturze ;)
OdpowiedzUsuńMoże nie typowo świąteczne, ale jego smak kojarzy mi się ze świętami http://www.vanpur.com.pl/produkty/brok-stout.html Ten posmak dla mnie jest taki śliwkowy, ajk kompot na wigilię. Czy ktoś tez odczuwa taki smak w tym piwie?
OdpowiedzUsuń